Stałyśmy tak na tej ulicy zdziwione, aż w końcu dotarło do nas, że członek One Direction poprosił mnie o numer telefonu. Otrzepałyśmy się z niepotrzebnych myśli i ruszyłyśmy w stronę domów. Wreszcie skrzyżowanie. Pożegnałyśmy się i każda poszła w innym kierunku. Zobaczyłam swój dom. Podeszłam do furtki, otworzyłam ją i weszłam. Rzuciłam tylko głośne "już jestem!" i poszłam do swojego pokoju, byłam bardzo zmęczona. Wzięłam swoją żółtą piżamę w małpki, poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Po wykonaniu wszystkich czynności rzuciłam się na łóżko i zaczęłam rozmyślać...
Już wtedy na ulicy widziałam, że Harry jest flirciarzem i poprosił pierwszą lepszą spotkaną dziewczynę o numer telefonu. Pewnie już jutro nie będzie pamiętał jak mam na imię...
Wiedziałam, że nie mogę mu ulegać, nie mogę być łatwa. Już za dużo mu dałam na jednym, przypadkowym spotkaniu... To przecież gwiazda. Może mieć każdą. Byłam pewna, że nie zadzwoni, lecz jednak z nadzieją czekałam na dźwięk dzwonka w telefonie. Specjalnie włączyłam ten dźwięk, aby usłyszeć kiedy dzwoni. Zawsze miałam wyciszony... Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Tak bardzo czekałam na telefon od nowo poznanego chłopaka. To nie byłam ja. Czułam się jak pod wpływem czarów. W końcu oczy zaczęły mi się zamykać, myśli rozpływały mi się po głowie i zasnęłam...
Następnego dnia obudziłam się o 11:30. Wstałam z miękkiego łóżka, podeszłam do lusterka i przestraszyłam się samej siebie. Wyglądałam jak jakiś potwór. Włosy sterczały mi we wszystkich kierunkach, a pod oczami miałam silne cienie. Poszłam do łazienki, umyłam włosy, wysuszyłam, przebrałam się w zielony top, jeansowe szorty i zielone vansy.
W kuchni czekała na mnie jajecznica zrobiona przez mamę. Spojrzałam na swoje śniadanie i lekko się skrzywiłam. Niektóre kawałki bekonu były spalone, reszta zaś surowa. Nie chciałam tego jeść, ale nie chciałam również zrobić mamie przykrości. Posłusznie zasiadłam do stołu i zaczęłam jeść. Nagle usłyszałam dźwięk dzwoniącego telefonu, wstałam szybko i wybiegłam z kuchni. Odebrałam nie patrząc na to kto dzwoni.
-Halo?-odezwałam się.
-Hej, Scarlett! Masz jakieś plany na dzisiaj?-rozpoznałam głos Rose.
-Amm... nie, a co?-odpowiedziałam rozczarowana.
-Mogłybyśmy się spotkać.
-No jasne. Tak bez Lucy?
-Tak. Ona się umówiła z tym debilem, Na...
-Ugh...-nie dałam jej dokończyć Wiedziałam o kogo chodzi. Nienawidziłam tego palanta, tak samo jak Rose. Za to Lucy świata poza nim nie widziała.
-To za 30 min w naszym miejscu?
-Ok.
-To do zobaczenia.
-Papa.
Spojrzałam na telefon, aby zobaczyć nieodebrane połączenia, nie było tam nieznanego numeru. Schowałam go do kieszeni i wzięłam się za szukanie swojej lustrzanki. Lubiłam fotografię. Robiąc zdjęcia i patrząc na efekty czułam się jak prawdziwy artysta... Wyszłam na balkon i patrzyłam na Londyn. Z mojego pokoju Big Ben i London Eye miałam jak na dłoni. Kochałam wychodzić w późne wieczory i godzinami wpatrywać się w oświetlony Londyn. To miasto jest naprawdę magiczne... Zakochałam się w nim już pierwszego dnia, gdy tu przyjechałam. Pamiętam ten dzień jakby to było wczoraj... Miałam 8 lat. Byłam wściekła na mamę, że tu ze mną przyjechała. Wcześniej mieszkaliśmy w Niemczech. Tęsknie czasem za tym państwem, za moim pokoikiem na poddaszu... Ale nie mogłabym tam wrócić. Tutaj mam przyjaciół i długą historię mojego życia.
Przestałam rozmyślać, spojrzałam na zegarek w telefonie. Byłam spóźniona. Szybko chwyciłam aparat i pobiegłam na dół, krzyknęłam tylko "mamo, wychodzę!" i wyszłam. Wreszcie dotarłam na miejsce. Rose już tam była. Siedziała pod drzewem, uśmiechała się sama do siebie...
-Hej, Rose...-zaczęłam.-Przepraszam za spóźnienie, zamyśliłam się...
-Czym?-zapytała spokojnie.
-Wszystkim...-odpowiedziałam wyciągając telefon.
-Jeszcze nie zadzwonił?
-Nie... Wiem, że nie zadzwoni.-mówiłam patrząc w ekran telefonu.
-Aj, zobaczysz, ze zadzwoni.
-Skąd wiesz? Przecież on może mieć każdą... Dlaczego miałby wybrać właśnie mnie?
-A co Ci tak zleży? Nigdy nie przejmowałaś się chłopakami startującymi do Ciebie...
-Wieem. Tym też się niby nie przejmuję, ale... no wiesz...-zacięłam się.
-Taa... wiem.
Zmieniłyśmy temat. Trochę poplotkowałyśmy, pośmiałyśmy się, zrobiłyśmy mnóstwo zdjęć, aż zaczęło się ściemniać. Niechętnie wstałyśmy spod wielkiego drzewa i opuściłyśmy polanę. Szłyśmy tą samą ulicą co wczoraj. Rozmawiałyśmy o spotkanym chłopaku. Gdy nagle zadzwonił telefon... Wyciągnęłam go z kieszeni i szybko odebrałam.
-Halo?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz