To właśnie tego dnia, tego wieczoru, moje życie zaczęło się zmieniać... Aż w końcu zmieniło się nie do poznania. Było wczesne południe. Słońce mocno grzało, a towarzyszył mu lekki, świeży wiatr. Szłam z Lucy i Rose do kina na maraton horrorów. Po drodze minęłyśmy jakiegoś chłopaka, który szedł z grupką jakiś znajomych. Był przystojny, wysoki. Jego twarz kogoś mi przypominała, ale nie mogłam skojarzyć kogo. Reszta też wydawała mi się znajoma. Myślałam, że są z mojej szkoły i stąd ich kojarzyłam. Chłopak lekko się uśmiechnął i poszedł dalej. Za nim reszta znajomych twarzy.
-Ej, widziałyście tych gości? Oni mi kogoś przypominają...
-Widziałyśmy. Ja ich nie kojarzę.-odpowiedziała Lucy.
-Ja też ich wcześniej nie widziałam...-przytaknęła Rose unosząc brwi.
Zmieniłyśmy temat i już do tego nie wracałyśmy. Gdy dotarłyśmy do ciemnej sali i siedziałyśmy już na swoich miejscach, znów zaczęłam myśleć o spotkanym chłopaku. Zastanawiałam się skąd ja go znam... Nie dawało mi to spokoju. Z rozmyśleń wyrwał mnie pisk dochodzący gdzieś zza ścian. Wiedziałam, że to film. Mimo to przestraszyłam się. Przestałam myśleć o chłopaku i zajęłam się oglądaniem.
Po kilku seansach maraton dobiegł końca. Przyznam, że trochę się bałam. Ostatni film był naprawdę straszny.
Szłyśmy już ciemniejącą uliczką gdy nagle ktoś na mnie wpadł. Bardzo się przestraszyłam, zwłaszcza, że w głowie miałam jeszcze niedawno obejrzany film.
-Jak chodzisz Ty kretynie?!-wrzasnęłam.
-Przepraszam, ja nie chciałem na Ciebie wpaść.
-Boże, uważaj na drugi raz, ok?-podniosłam głowę. Znów go zobaczyłam... Tym razem był sam.
-Jasne, przepraszam.
-Dobra, nie powtarzaj się.
-Jestem Harry.-wtedy mnie olśniło. To był ten Harry z One Direction.
-Scarlett.-uśmiechnęłam się i podałam mu dłoń.
-Miło Cię poznać, Scarlett. Słuchaj, chętnie bym z Tobą porozmawiał, ale się spieszę... Może wymienimy się numerami?
-Jasne.-wyciągnęłam z kieszeni spodni żółtą karteczkę z numerem telefonu.
-Dzięki, odezwę się na pewno.-ostatni raz się uśmiechnął i zniknął w ciemności.
Popatrzyłam na dziewczyny zdziwiona. Miały taki sam wyraz twarzy jak ja.
Nie wiedziałam, że to może być początek prawdziwej miłości...
Nie wiedziałam, że to może być początek prawdziwej miłości...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz