środa, 27 lutego 2013

rozdział drugi ♥

-Cześć, Scarlett. Z tej strony Harry. Pamiętasz mnie jeszcze?
-Pamiętam.-odpowiedziałam obojętnie.
-Fajnie. Wpadłem na taki pomysł...
-Jaki?
-Co byś powiedziała na spotkanie ze mną?-udawał pewnego siebie. Nie wychodziło mu to, bo miał zdenerwowany głos... To było nawet słodkie.
-A dlaczego miałabym się zgodzić?
-Boo... Zależy mi na tym aby Cię poznać...
-No doobra.
-Super. To jutro o 16:30 na tej ulicy co wczoraj?
-Ok.
-To do zobaczenia.
-Cześć.
Rose spojrzała na mnie pytająco, opowiedziałam jej o rozmowie z Harrym.
-O Boże. Czytałam o tym zespole. Fajny nawet...
-Mhm.-mruknęłam.
Doszłyśmy do skrzyżowania, w tej chwili musiałyśmy się rozejść, pożegnałam przyjaciółkę i poszłam w swoją stronę. Weszłam do domu, krzyknęłam, że przyszłam i pobiegłam do swojego pokoju. Byłam podekscytowana jutrzejszym dniem... Wzięłam laptopa, włączyłam jakąś piosenkę 1D, nawet mi się spodobała , nigdy wcześniej ich nie słyszałam. Zalogowałam się na Twitterze i opublikowałam post:
Hej kochani? Jak wam minął dzień? Mi wręcz wspaniale! xx
Zamknęłam laptopa, poszłam do łazienki, wzięłam prysznic, ubrałam piżamę i rzuciłam się na łóżko. Jednak nie chciało mi się spać... Wzięłam do ręki telefon, spojrzałam na zegarek, była dopiero 20:30... Nie miałam co robić, więc wykręciłam numer Lucy. Niemal od razu usłyszałam jej głos.
-Scarlett! Dobrze, że, że dzwonisz.-powiedziała przez płacz.
-No wiem. A co się stało?
-Nate...
-Aha, wszystko jasne.-nie dałam jej dokończyć.
-Ale Ty, Ty nie wiesz co on chce zrobić!
-No coo?
-On... on... on cie nienawidzi!
-Wiem to, ja go też.
-Ale Ty nie wiesz! Kochałam go! Ale po... po... po tym co usłyszałam nie chcę go znać!
-Ale co usłyszałaś?!
-To nie jest rozmowa na telefon... Ale proszę Cię... uważaj na siebie! Miej się na baczności!

-Jasne, jasne.
-No. Spo... spotkamy się jutro?
-Jasne.
-Do... dobra. Będę u ciebie w samo po... południe.
-Ok, to cześć.
-Cześć.
Rozłączyłam się i powoli opadłam na łóżko. Nie wiedziałam o co mogło chodzić przyjaciółce... Ona tak płakała... I jeszcze to "miej się na baczności"... Myślałam i myślałam, aż wreszcie zasnęłam...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz