czwartek, 28 lutego 2013

rozdział trzeci ♥

Nazajutrz obudziłam się przerażona. Śniło mi się, że ktoś mnie porwał.
-Na szczęście to tylko sen.-powiedziałam cicho do siebie.
Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Zrobiłam to co zawsze rano, ubrałam się, umalowałam, a włosy zostawiłam rozpuszczone. Za 3 godziny miała przyjść Lucy, powiedzieć mi o co chodziło we wczorajszej rozmowie. Byłam ciekawa i przerażona. Zastanawiałam się co ona słyszała... Nie byłam głodna, nie zeszłam na dół. Mama pewnie szykowała śniadanie... Kręciłam się z kąta w kąt, nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Wzięłam swój wiklinowy fotel i wyszłam na balkon. Promienie słoneczne były tak gorące, że spokojnie mogłam zacząć się opalać, ale nie chciałam robić z siebie jakiegoś pośmiewiska. Znów zaczęłam rozmyślać.. Byłam szczęśliwa, ale wiedziałam, że czegoś mi brakowało.. Nie wiedziałam czego. Miałam trzy najlepsze przyjaciółki, przytulny dom w Londynie... W tym momencie się zacięłam. Rozmyślanie przerwał mi mocny ucisk w gardle i zbierające się łzy w oczach. Spojrzałam w niebo.
-Tato... dlaczego Cię tu ze mną nie ma? Dlaczego mnie zostawiłeś?-szepnęłam.
Gdy jeszcze mieszkałam w Niemczech, mój tata pracował właśnie w Londynie. Na budowie. Pewnego dnia, robiąc dach jakiemuś małżeństwu, spadł z niego. Nie było szans na ratunek. Zginął na miejscu. Miałam tylko 7 lat... Wiadomość o treści "tatuś nie żyje" była dla mnie jak cios nożem w brzuch. Jego organy, takie jak serce czy nerki zostały rozdane potrzebującym. Jakiś mężczyzna z Anglii ma serce mojego taty...
Po jego śmierci już nie było tak jak dawniej... Zawsze tak bardzo chciałam rodzeństwo. Teraz jest mi wszystko jedno. Rok czasu po śmierci ojca wyprowadziłyśmy się z mamą do Londynu. To tutaj moje życie zaczęło się od nowa... Poznałam dziewczyny, miasto i wiele innych...
Z zadumy wyrwał mnie dźwięk dzwonka do drzwi, który roznosił się po całym domu, aż trafił do mojego pokoju. Zbiegłam szybko na dół. Lucy zdążyła już wejść. Ściągała buty, najwidoczniej mama ją wpuściła. Przywitałam się z rudowłosą i poszłyśmy na górę.
-A więc? O co chodzi?
-Byłam wczoraj pod jego domem, chciałam już nacisnąć dzwonek, ale usłyszałam jakieś krzyki. Kłócił się z kimś.
"-Kurwa! Nie rozumiesz, że ja kocham tylko Ciebie?!-krzyknął Nate.
-To dlaczego umówiłeś się z tą szmatą?!-rozpoznałam głos Rachel.
-Bo chciałem z nią skończyć! Tak naprawdę nigdy jej nie kochałem!
-To po co to wszystko?!
-Chciałem dowiedzieć się jak najwięcej o tej Scarlett!
-Po co?"
-Wtedy już nie krzyczeli, ciężko było tego słuchać, bo mówili dosyć cicho. Ale za chwile Rachel znów krzyknęła.
"-Ty jesteś normalny?! Za coś takiego idzie się siedzieć!
-Nie obchodzi mnie to! Nienawidzę jej!
-Co ona Ci takiego zrobiła?! Ja się na to nie piszę!
-Rachel, proszę. Musisz mi pomóc.-powiedział nieco spokojniej.
-No dobra.-pocałowała go. Widziałam to w oknie.-Muszę już iść."
-Wtedy uciekłam. Nie wiem o co dokładnie chodziło, ale wiem, że musisz na siebie uważać.












-O Boże...-wydukałam przerażona.-Mam dzisiaj spotkać się z tym chłopakiem co na niego wpadłam.
-Zadzwonił?-zapytała z podnieceniem.
-Tak.
-O matko! To super! Ale... musisz uważać, Scarlett.
-Spokojnie. Nie martw się. Dam sobie radę.
-Wierzę w to, ale obiecaj mi, że będziesz uważać.
-Obiecuję.
-Fajnie.-powiedziała z powagą.
-Wiesz, dochodzi 16:30. Musimy iść. Odprowadzę Cię. Umówiłam się z Harrym, że spotkamy się na tej ulicy co przedwczoraj.
-Ok.
Wstałyśmy i ruszyłyśmy w stronę drzwi.
-Mamo, wychodzę!-krzyknęłam.
-Nie zjesz nic?-zapytała.
-Nie jestem głodna.
-No dobrze. Tylko wróć na kolację!
-Dobrze!-odkrzyknęłam i wyszłyśmy.
Doszłyśmy wreszcie do umówionego miejsca, Lucy poszła w swoją stronę, a ja w swoją. Harry już tam czekał. Przez całą drogę tam czułam, że ktoś nas śledzi... Ale pomyślałam tylko, że to moja wyobraźnia. Wiedziałam, że przy Harrym nic mi się nie stanie. Strach odszedł, jednak wciąż byłam spięta i ostrożna.
-Hej.-powiedziałam cicho.
-Cześć.-spojrzał na mnie podejrzliwie.-Coś się stało?
-Amm, nie nic.-wymusiłam uśmiech.
-No to idziemy.
Zbliżyłam się jak najbliżej niego, bałam się, że ten psychopata mi coś zrobi. Harry znów spojrzał na mnie podejrzliwie. Wyszczerzyłam zęby i odsunęłam się od niego. Poszliśmy do jakiegoś parku, usiedliśmy na ławce i zaczęliśmy rozmawiać.
-Too... opowiedz mi o sobie.-zaczął lokowaty.
-Hmm... Nazywam się Scarlett Jones, mam 17 lat, pasjonuje się fotografią i aktorstwem. Moim największym marzeniem jest zagrać w filmie. No iii... No i tyle.-uśmiechnęłam się.-Teraz Ty.
-Tak mało? Chcę wiedzieć o tobie jak najwięcej...-zaśmiał się.
-No, moje życie nie jest zbyt interesujące...
-Przesadzasz.
-Nie. Teraz Ty.
Harry opowiedział mi o sobie naprawdę dużo. Opowiedział mi historię zespołu, wymienił nawet imiona chłopaków..
Gdy już wiedzieliśmy o sobie co nie co zmieniliśmy temat. Długo rozmawialiśmy, na chwilę nawet zapomniałam o niedawno przeprowadzonej rozmowie z przyjaciółką. Aż zaczęło się ściemniać... Musieliśmy wracać do domów. Chłopak objął mnie ramieniem i ruszyliśmy w stronę mojego domu. Znów czułam się śledzona. Ale nie bałam się aż tak, bo przy Harrym czułam bezpieczeństwo. Przez całą drogę udawałam, że jest ok i wymuszałam śmiech. Chłopak zauważył, że udaje więc znów zapytał.
-Scarlett, co się dzieje? Boisz się czegoś?
-Nie, nie... Po prostu jestem zmęczona.-wiedziałam, że mogę mu ufać, ale jeżeli ktoś nas śledził, mógł się dowiedzieć o tym, że wszystko wiem.
-Przecież widzę, że coś jest nie tak.-nie dawał za wygraną.
-Nie jest w porządku. Na prawdę.
-Dobra. Nie chcesz, nie mów. Ale pamiętaj... że jak cokolwiek będzie się działo, masz do mnie numer.-posłał mi poważny uśmiech.
-Jasne, dziękuję.-odpowiedziałam cicho.
Doszliśmy do mojego domu.
-To tutaj.-powiedziałam zatrzymując się przy furtce.
-Dziękuję Ci za to, że zgodziłaś się na to spotkanie.
-To ja Ci dziękuję.-odpowiedziałam, po czym pocałowałam go w policzek i zaczęłam się oddalać, chłopak odpowiedział mi uśmiechem.
-Do zobaczenia.
-Do zobaczenia.
Harry stał przy furtce i czekał, aż zniknę za drzwiami. Dopiero wtedy się oddalił.
Weszłam do domu, jak zwykle krzyknęłam, że jestem i pognałam do kuchni. Byłam strasznie głodna. Zrobiłam sobie jajecznicę, zjadłam i poszłam na górę, do swojego pokoju. Byłam zbyt zmęczona, żeby wziąć prysznic, wiec tylko przebrałam się w piżamę i umyłam zęby. Stanęłam przed lustrem. Westchnęłam i rzuciłam się na łóżko. Nie musiałam długo czekać na sen. Szybko zasnęłam... Jednak obudziłam się w środku nocy. Znów ten sam sen... Zapaliłam światło, przeanalizowałam szybko miejsce, w którym się znajduję i znów poszłam spać.










od autorki: założyłam coś takiego jak "pytania do bohaterów". czekam na pytania. xx
                   LINK

10 komentarzy:

  1. świetny rozdziaaał ! :)
    Czekamy na następny < 3333
    I wpadniemy tu jeszcze nie razz :)
    Zaobserwujesz nasze ?
    http://iwillneverforgetaboutme.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny kocham kocham kocham kocham. Na pewno będę czytać twojego bloga. Świetny! Mam nadzieje że nie będzie takie jak wszystkie, mam tu na myśli że bohaterka się tnie albo w inny sposób krzywdzi bo natychmiast się odkocham ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się <33
    Ciekawe o co chodzi temu frajerowi ^^
    czekam na następny c:

    iwanttodieforonedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Chciałam też dodać do obserwujących, ale u cb nie umiem ;/

    OdpowiedzUsuń
  5. Super! Świetne opowiadanie! Będę wpadać częściej ;)

    OdpowiedzUsuń