Chłopcy podeszli do mnie i podali ręce.
-A więc... to jest ta piękna i inteligentna Scarlett!-Lou spojrzał na Harry'ego z szyderczym uśmieszkiem.
Liam mocno nadepnął Louis'owi na stopę, aby ten zamilkł.
-Dziękuję, Liam.-odezwał się spokojnie Hazz.
Stałam koło niego jak kołek. Nie wiedziałam co mam robić... co mówić. I jeszcze Louis z tym tekstem... Czułam się jak jakaś sztywna nudziara. Wreszcie Harry wpadł na pomysł, aby oglądać film. Usiedliśmy na kanapie. Louis siedział przy komodzie z filmami i wybierał. Padło na horror. Nie był taki straszny, ale niektóre sceny zapierały dech w piersiach. W takich chwilach przytulałam się do Harry'ego, a Liam do mnie... Musiałam to zrobić. Wybuchnęłam głośnym śmiechem.
-Pwhahaha!
W tym momencie wszyscy aż podskoczyli.
-Scarlett!
-Haha! Wybaczcie... to przez Liam'a.
-Co przeze mnie?!
-Niee... nic.-nie musiałam tłumaczyć. Reszta również wybuchła śmiechem.
Następnie całkiem olaliśmy film. Graliśmy w butelkę, twistera, nawet rzucaliśmy w siebie jedzeniem... Polubiłam tych chłopaków. Są bardzo mili i weseli. Dzięki nim mogłam choć na chwilę zapomnieć o sytuacji, która zdarzyła się kilka godzin temu.
Nadszedł wieczór. Za oknem było ciemno. Jedynie lampy poustawiane gdzieniegdzie przy chodniku oświetlały drogę.
-Ja już chyba pójdę.-niechętnie wstałam z wygodnej kanapy. Nie chciałam stamtąd wychodzić. W ich towarzystwie czułam się bardzo dobrze, czułam również bezpieczeństwo, którego ostatnio jakoś mi brak... Bałam się drogi do domu. Bałam się, że ten psychopata siedzi gdzieś za krzakiem i obserwuje mnie uważnie. Czego on ode mnie chciał?! Nigdy mu nic nie zrobiłam. Fakt, nienawidziłam go... Ale nie bez powodu. Miał złą opinię w okolicy... Zarywał do pierwszej lepszej dziewczyny. Nie ważne czy ładna czy brzydka. Oby tylko kogoś mieć. Był "szkolną gwiazdą", w końcu gra w drużynie futbolowej. Pamiętam jak zawsze znęcał się nad młodszymi. Bił, poniżał... Każdy się go bał, lecz i tak widzieli w nim boga. Ja taka nie byłam. Od zawsze wiedziałam, że nie jest on dobrym człowiekiem... Miałam rację.
-Ha ha!-zakpił Harry.-Myślisz, że Cię puszczę, samą, o tej porze?
-Tak. Muszę iść. Mama pewnie się martwi.
Spojrzałam na telefon. Jedno nieodebrane połączenie od mojej rodzicielki. Przewróciłam oczami. Kocham swoją mamę...
-Zostajesz.
-Nie ma mowy. Macie swoje sprawy na głowie. Nie chcę robić kłopotu.-skierowałam się w stronę drzwi.
-To żaden kłopot!-krzyknął Lou robiąc smutną minkę, a za nim reszta zespołu.
-No... ale... nie będę przeszkadzać?
-Jasne, że nie!-odpowiedział Harry.
-Hmm... noo... doobrze...-wydukałam po chwili wahania.
Niestety przyjaciel... Tak, przyjaciel... Uratował mi życie. Będę go tak nazywać, zasłużył na to miano.
A więc... niestety przyjaciel nie chciał abym spała w pokoju gościnnym, bo tam jest zimno, bo mnie mogą duchy zjeść, bo tam jest niewygodne łóżko itd. Robił wszystko, abym spała w jego pokoju. Właściwie w głębi duszy również tego chciałam. Wiedziałam, że przy nim nic mi nie grozi. W sumie w tym pokoju też nic by mi groziło, ale to co innego niż spanie w jednym pokoju z przyjacielem.
Po krótkim namawianiu mnie, zgodziłam się. Było już dosyć późno. Harold dał mi swoją koszulę, jakieś spodenki i zaprowadził do łazienki. Fryzurę zmieniłam na luźny, wygodny kok. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam przygotowane ciuchy i wyszłam z zaparowanego pomieszczenia. Trafiłam przed drzwi Harry'ego, zapukałam i niepewnie weszłam do środka. Siedział na łóżku z laptopem. Niepotrzebne ubrania schowałam do torby i usiadłam koło niego. Przerwał zajęcie i uważnie mi się przyglądał.
-O co chodzi? Źle zmyłam makijaż?
-Ymm...-odwrócił wzrok.-niee... Tak po prostu chciałem zobaczyć jak wyglądasz z bliska.-po wypowiedzeniu tych słów odwrócił głowę i otwartą dłonią uderzył się w czoło. Widząc to zaśmiałam się.
-Kiedy zamierzamy iść spać?-zaczęłam.
-Jak jesteś zmęczona to teraz.-uniósł kąciki ust ku górze, ukazując przy tym swoje urocze dołeczki.
-Niee... nie jestem. Tak pytam.-puściłam oczko chłopakowi.
-Jasne. Ja idę wziąć prysznic, jakby Ci się nudziło czy coś to masz laptopa.
Wziął pierwsze lepsze ciuchy i wyszedł. Położyłam się na łóżku i patrzyłam w sufit. O niczym nie myślałam. Po prostu tak sobie leżałam. Następnie wstałam z łóżka i usiadłam przy biurku. Włączyłam laptopa i jak zawsze zalogowałam się na Twittera. Niczego nieświadoma siedziałam przed ekranem. Nie zdawałam sobie sprawy, że ten wieczór naprawdę może odmienić moje życie.
od autorki: proszę bardzo! jak pisałam, tak zrobiłam. jest ósmy!
będę taka wredna jak reszta (większość)!! jeżeli pod tym rozdziałem nie będzie chociaż 5 komentarzy, nie będzie dalszych części. po prostu opuszczę bloga. dobranoc <3
proszę nie opuszczaj tego bloga ;cc
OdpowiedzUsuńnie zmuszaj mnie do tego bym sama dodała te 5 komentarzy :D
rozdział oczywiście boski, zakochałam się w tym opowiadaniu, więc prosze nie odbieraj mi go ;cc
mam nadzieję że dodasz następny c:
iwanttodieforonedirection.blogspot.com
heh, dziękuję za te miłe słowa <3
Usuńzobaczymy, zobaczymy ;d
nie opuszczaj ! :(
OdpowiedzUsuńsuper rozdział , mega mega mega. <3
Droga koleżanko...
UsuńNie wiem jeszcze co zrobię z tym blogiem. Nie zależy to ode mnie.
Bardzo dziękuję.
A tylko spróbuj go opuścić, to Cię znajdę i przekonam. żebyś tego nie robiła! :3
OdpowiedzUsuńRozdział supermegaekstramrraśny :3
Heh, dobrze. Nie opuszczę :)
Usuńdziękuję <3
Rozdział mega, świetny i boski. Moja mordka cały czas się szczerzyła gdy go czytałam i wciąż nie może przestać. Mam nadzieję, że będzie jeszcze co czytać bo bardzo lubię twoją wyobraźnię. A pomysł z 5 komentarzami jest świetny c'nie? xd <3
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo dziękuję <3
Usuńhaha, tak :D