poniedziałek, 4 marca 2013

rozdział piąty ♥

Usłyszałam dźwięk wiadomości, z nadzieją, że to nie Nate, odczytałam ją.
"Zapłacisz za to!"
Z rozczarowaniem na twarzy podałam telefon zaciekawionej przyjaciółce.
-Cholera.-zaklęła.-Co ten psychopata od Ciebie chce?
-Nie wiem sama. Przecież nic mu nie zrobiłam!-uniosłam głos.-Fakt, nienawidziłam go od zawsze, ale to nie powód do tego aby coś ze mną robić!
-Wiem.-odpowiedziała i znów mocno mnie przytuliła.
Byłam jej za to wdzięczna. Nie mówiła tych dennych regułek typu "będzie dobrze", "ułoży się" itd. Po prostu mnie przytuliła. Tylko tego w tej chwili potrzebowałam...
Nadszedł wieczór. Przez cały pobyt Rose u mnie, przyjaciółka robiła wszystko żebym tylko nie myślała o tej całej sytuacji. Udawało jej się, byłam znów szczęśliwa. Jednak nadszedł moment pożegnania. Nie chciałam żeby wychodziła, ale tłumaczyła, że musi zająć się bratem. Odprowadziłam koleżankę do drzwi. Pożegnałyśmy się i poszła.
Pobiegłam do swojego pokoju. Kolejny dzień nie chciałam nic jeść. Nie miałam apetytu. Nie byłam głodna...
Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Bałam się, że coś mi zrobi.
Szlochanie przerwał mi dźwięk dzwoniącego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz i uśmiechnęłam się sama do siebie. Dzwonił Harry. Po chwili odebrałam:
-Halo?-odezwałam się drżącym głosem.
-Scarlett? Co się stało?
-Amm... nie nic.-w tej chwili wyszłam na balkon.
-Możesz mi powiedzieć.
-Dobrze, ale innym razem. To raczej nie jest rozmowa na telefon...
-Ok, odwróć się.
-Po co?
-Zrób to.
Odwróciłam się i ujrzałam Harry'ego.










Rozłączyłam połączenie, podbiegłam do chłopaka i rzuciłam mu się na szyję. Był zaskoczony, z resztą jak ja. Po prostu potrzebowałam go. Po chwili się od niego oderwałam.
-Co Ty tu robisz?!-zapytałam zdziwiona.
-Jestem.-uśmiechnął się.
-Dziękuję.
-Za co?
-Za to, że jesteś.
Tym razem Harry mnie przytulił. Byłam bezpieczna i szczęśliwa.
Usiedliśmy na jednym dużym fotelu w rogu ściany.
-A więc...-Harry zaczął temat.-O co chodzi?
Opowiedziałam mu o wszystkim. Zareagował podobnie jak Rose.
-Zabiję go!-krzyknął.
-Nie, przestań!-próbowałam go uspokoić.-Harry, znamy się zaledwie kilka dni, prawie nic o mnie nie wiesz! Nie chcę żeby stało Ci się coś przeze mnie.
-Ale czuję jakbym znał Cię całe życie! Nie pozwolę na to aby ten sku*wiel Ci coś zrobił!
-Dobrze. Na razie żyję. Spokojnie.
Z powrotem zasiedliśmy na fotel, obejrzeliśmy jakieś romansidło, na którym Harry płakał jak dziecko... Aż dobiegła godzina 21.
-Hahahaahaha!-śmiałam się z niego.
-Ja nie płakałem! Światło mnie raziło.-bronił się.
-Jaaasne. Hahaha!
Chłopak wyjął telefon z kieszeni i spojrzał na zegarek.
-Słuchaj, jest już tochę późno. Chyba muszę sie zbierać.-zrobił smutną minę.
-Ojooj. Szkoda.
Odprowadziłam Harry'ego do drzwi. Chciałam już iść do swojego pokoju, gdy zatrzymała mnie mama.
-Co to za chłopak?
-Przyjaciel.-odpowiedziałam wesoło.
-Jasne. Zjesz coś?
-Nie jestem głodna.-zmieniłam ton.
-Nie jesz nic już dwa dni!
-Jem! Jak nikt nie widzi...-skłamałam.
-Mhmm... Idź już. Widzę, że ci się spieszy.
-Dobranoc!
-Dobranoc.
Pobiegłam do łazienki, wzięłam prysznic, ubrałam swoją starą piżamę w małpki i poszłam spać.

od autorki: nudny, ale chociaż coś jest ;)
                   kolejny raz dziękuję za komentarze <3
                   to naprawdę motywuje do dalszej pracy :) (tak wiem, oklepany tekst, ale prawdziwy ;d)

6 komentarzy:

  1. Jak może przejść ochota na jedzenie?! O.o
    A tak na serio to fajny rozdział :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. uwierz, że może ;d
      dzięki ;)

      Usuń
    2. Mi nie może ale tak na serio świetny rozdział poprawiłaś mi humor :)

      Usuń
    3. dziękuję <3
      bardzo się cieszę :)

      Usuń
  2. Przykrótki, ale za to świetny :* Od razu mordka mi się uśmiechnęła :)

    OdpowiedzUsuń