Obudziłam się rano z potwornym bólem głowy. Źle spałam. Mimo wydarzenia jakie miało miejsce przed snem.
Tego dnia postanowiłam zostawić strach w cieniu i jak dawniej cieszyć się życiem. Wesoło pobiegłam do łazienki, związałam włosy w luźny warkocz, umalowałam się i ubrałam. Byłam głodna, więc zbiegłam do kuchni. Czekała na mnie tam mama... Nalałam sobie soku do szklanki i uśmiechnęłam się do niej.
-A co Ty taka wesoła?-zapytała zdziwiona
-Od czasu do czasu trzeba.-uśmiechnęłam się, wyciągając produkty do robienia naleśników.
-No jasne.-odpowiedziała również promiennym uśmiechem i wyszła z pomieszczenia.
Zabrałam się za naleśniki. Po 15 minutach były już gotowe. Byłam naprawdę bardzo głodna... Jak mogłam tego nie czuć?
Szybko zasiadłam do stołu i zaczęłam jeść. Przerwał mi telefon. Odebrałam i rzuciłam z pełną buzią:
-Halo?
-Scarlett?
-Tak.-odpowiedziałam przełykając naleśnika.
-Masz jakieś plany na dzisiaj?
-Nie mam. A co?
-Może chciałabyś poznać resztę zespołu?
-No jasne.
-Ok, będę u Ciebie pod domem o 14:30.
-Nie musisz. Przejdę się. Spotkamy się koło parku?
-Nie wypuszczę Cię samej z domu.
-Oj, spokojnie. Nic mi nie będzie. Przecież Nate nie zrobi mi nic w biały dzień...
-No dobra. To do zobaczenia.
-Cześć.
Jak się pewnie domyślacie, dzwonił Harry. Dokończyłam naleśniki, naczynia włożyłam do zmywarki i poszłam do siebie. Wreszcie niczego się nie bałam. Zapomniałam o tym...
Wzięłam laptopa na kolana i zalogowałam się na Twittera. Dodałam post:
"Nawet gdy masz pewność, że gorzej nie będzie, musisz żyć dalej. Szukać szczęścia, aż w końcu je odnajdziesz..."
Uśmiechnęłam się do siebie i odłożyłam komputer na miejsce.
Spojrzałam na zegarek... Była 14. Zaczęłam się zbierać. Do parku spacerkiem mam 20 min.
Poprawiłam makijaż i włosy. Założyłam buty i wyszłam. Nie musiałam krzyczeć mamie, że idę, bo dobrze o tym wiedziała. Gdy rozmawiałam z Harry'm, podsłuchiwała... Kocham swoją mamę...
Spokojnie szłam, nie czułam, żeby mnie ktoś śledził. I dobrze.
Już prawie byłam pod umówionym miejscem, widziałam samochód Harry'ego. Nagle ktoś zatkał mi ręką usta i złapał mocno za ręce. Byłam pewna, że to Nate... Że to koniec... Nie myliłam się.
od autorki: wiem, że krótki, przepraszam.
chociaż w końcu zaczyna się coś dziać :D
Ja ci dam! W takim momencie jak możesz?!
OdpowiedzUsuńŚwietne! Dobrze, że nie jest długi ponieważ często długie rozdziały są nużące a ten jest taki, że och, ach! Bardzo lubię twoje opowiadanie jest bardzo, bardzo ciekawe przynajmniej do tej pory ;)
** Muszę w końcu przestać tyle gadać :d
mogę ;d
Usuńdziękuje, ja wasze również bardzo lubię ;)
haha ;d
I to nawet sporo się zaczyna dziać xD Świetny...
OdpowiedzUsuń+ zapraszam do mnie, właśnie pojawił się nowy rozdział <3
hah ;d
Usuńdzięki ;p
już wchodzę ;)
fajny fajny ♥
OdpowiedzUsuń+ dawaj więcej scen z Lucy :D :*
haha, jasne ;d
Usuń